W dniach 03-11 listopada odbył się we Florencji kolejny turniej z cyklu EBT. W eliminacjach wystartowało aż 294 zawodników co biorąc pod uwagę rangę turnieju "satellite" jest nie wątpliwie liczbą bardzo imponującą.
Zawody rozgrywane były w tym samym okresie co WSOB w Las Vegas.
Nie mniej na starcie nie zabrakło zawodników z całej Europy w tym kilku uznanych jak M.Paulsson, J.Wahlgren, P.Moor czy znany z występów na IWO P.Rodriguez.
Format zawodów preferował zawodników z Włoch bo aż 8 zawodników dostawało się do fazy finałowej z pierwszych 2 dni eliminacji, nastepnie 38 zawodników z najlepszymi wynikami i 4 z desperado.
Wynikiem dającym prawo gry w step 1 była suma 1250 którą zapamiętałem doskonale ponieważ została ustalona w ostatnim squadzie pozbawiając mnie dalszej gry i z wynikiem 1243 zająłem 40 miejsce.
Tak więc zabrakło jednego domknięcia lub jednego strike-a. Nie ma co rozpaczać, tylko wyciągać wnioski, czemu właśnie służą tego typu turnieje.
Charakterystyka smarowanie można powiedzieć standardowa dla turniejów europejskich ze średnią ilością jednostek oleju jak na długość 41 stóp. Preferowało to zawodników umiejących szybko reagować na zmiany na torach którzy grali bardzo szybką kulę i zmieniających axis rotation na coraz mniejszy. Nawet tak doświadczony zawodnik jak Paco nie bardzo sobie z tym radził i zakończył zawody na 94 miejscu.
Sama kręgielnia bardzo dobrze przygotowana. Żadnych opóźnień, bardzo miły kontakt z organizatorami i można powiedzieć zero awarii a turniej rozgrywany był na torach Brunswick. Moim zdaniem jedynym mankamentem był brak miejsc dla widzów.
Kręgielnia zlokalizowana jest w kompleksie rozrywkowym w którym znajduje się kino, salon gier oraz bar-restauracja Crazy Bowling. Jedzenie w tejże restauracji bardzo smaczne, urozmaicone i w bardzo przystępnych cenach, a jedną z kelnerek jest Jola z Polski która dokładnie objaśniała menu.
Turniej wygrał M. Paulsson a, dla zainteresowanych szczegółowe wyniki można zobczyć na stronie turniejowej http://www.florenceopen.org/english/results.asp
Chciałem jeszcze w tym miejscu przekazać podziękowania dla Anuli i Maxa za mile spędzony wspólnie czas.
Pozdrawiam
Krzysztof Olesiński