W ostatnią niedzielę zakończył się VI turniej Mazury Cup
2015 w Ostródzie którego organizatorem była kręgielnia King Pin.
Turniej z podziałem na 3 grupy: A, B, C w zależności od
średnich zgromadził w sumie na starcie 57 zawodniczek i zawodników, co biorąc
pod uwagę, że termin ogłoszenia turnieju uległ przyspieszeniu ze względu na
przełożenie MPPiT, należy uznać za całkiem niezły.
Format turnieju miał bardzo proste, a zarazem przejrzyste
zasady nie preferujące nikogo z zawodników, nawet kosztem większych przychodów
dla kręgielni.
Organizatorom przyświecała idea – więcej grających za
mniejsze wpisowe, kosztem niższej wysokości nagród. Myślę, że to jest dobry
kierunek w popularyzacji naszej dyscypliny. Eliminacje
trwały przez cały tydzień, aby umożliwić przyjazd osobom z różnych regionów w
najbardziej odpowiadającym im terminie. Finały które odbyły się w niedzielę
przebiegły sprawnie i zgodnie z harmonogramem.
Dzieki formatowi nie było przypadkowości, co czasem się
zdarza kiedy rozgrywa się jedną grę która decyduje o dalszych losach i wtedy
może to przekreślić wcześniejsze rzetelne granie.
Skupię się na grupie A, ponieważ w tej grupie brałem udział
i szczerze powiem nie skupiałem się na innych grupach, a chcąc być rzetelnym w
relacji mogę opisać to czego byłem świadkiem.
Po eliminacjach głównym faworytem był Paweł Bielski - 1390 i
zawsze groźny na swoich torach Tomek Olejniczak -1306. Chociaż uzyskany wynik
przez nieobliczalnego Jacka Kucińskiego -1381, też mógł budzić respekt.
Mój wynik eliminacyjny nie powalał na kolana – 1260, a co
najgorsze nie za bardzo widziałem dalsze perspektywy mojego grania. Dlatego
bardzo sceptycznie podchodziłem do niedzielnych finałów.
Po czterech grach ćwierćfinałowych pozostała najlepsza
ósemka. Cekawostką tej fazy była taka sama ilość zdobytuch punktów przez troje
zawodników – 788, a pechowcem i pierwszym nie wchodzącym do ósemki był Jacek
Kuciński.
Kolejne cztery gry były sumowane z grami ćwierćfinałowymi po
których pozostać miała już tylko finałowa czwórka zawodników.
Do finałowych pojedynków dostały się następujące osoby wg
uzyskanych wyników:
Krzysztof Olesiński - Bowling-shop.pl Bolesławiec,
Tomek Olejniczak – OKS
Ostróda,
Paweł Bielski – TKB Toruń oraz
Mariusz Rdzeń – WB Bowl Warszawa .
Format eliminator miał wyłonić zwycięzcę turnieju. Suma
dwóch gier decydowała o tym kto odpada z dalszej rywalizacji.
Pierwsze dwie gry eliminują Tomka który w pierwszej grze się
pogubił i zagrał chyba swoją najgorszą grę – 156 co już było trudne do
odrobienia w drugiej grze. Ja natomiast wręcz przeciwnie. Pierwszą grą
ustawiłem się w komfortowej pozycji uzyskując 245 pkt.
Drugi pojedynek to walka walka pomiędzy Pawłem i Mariuszem która rozstrzygnęła się po
serii strike Mariusza i jego awansie do ścisłego finału. Moje 230 i 234 było
wystarczającym wynikiem aby zameldować się w finale.
Fnał z Mariuszem był po pierwszej grze do końca otwarty.
Mariusz rozpoczyna bardzo dobrze zamykając wszystkie frame w przeciwieństwie do
moich dwóch otwartych frame w czterech ramkach. Ostatecznie pierwsza grę Mariusz
kończy 169, a ja po ogarnięciu się po fatalnym początku kończe ze 185 pkt.
Druga gra to mój powrót do grania na poziomie w jakim zagrałem całe finały i po
8 strike z rzędu uzyskałem końcowy wynik 254 natomiast Mariusz 167.
Jak juz wcześniej wspominałem największym zaskoczeniem było
dla mnie samego uzyskiwane przeze mnie wyniki, bo po eliminacjach nic na to nie
wskazywało. Tym bardziej mnie to cieszy, że potrafiłem wszystkie elementy
bowligowego rzemiosła pozbierać w jedną całość i jak widac dało to wymierne
efekty w postaci zwycięstwa.
Całkiem niezły początek sezonu – trzy finały i dwa
zwycięstwa J
Wyniki pozostałych grup.
Grupa B - 1. Szymczak
Paweł 2. Górski Wojciech 3. Dudko Danusia
Grupa C –
1. Hończak Jan 2. Soule Elke 3. Gackowski Janusz
Parę słów o smarowaniu które zostało wykonane przez maszynę AMF, natomiast parametry zostały opracowane przez organizatorów. Użyto oleju
dedykowanego właśnie do tej maszyny, co według większości uczestników wyszło na
dobre. Smarowanie wymagające. Wg mnie
ratio w przedziale 3-4 :1. W finałch było stabilne i przewidywalne jak dla
mnie. Ciągła analiza zmian na torze i odpowiednia reakcja na te zmiany w postaci
doboru sprzętu i dostosowania techniki zaprocentowała.Smarowanie które
zastosowano i mogę to stwierdzić z cała odpowiedzialnością, spełniające wszelkie
wymogi aby zagrać na nim zawody np. kryteria kadry. Niektóre maszyny natryskowe
nie spełniają takich warunków. Bo posiadanie maszyny natryskowej to nie
wszystko. Musi być ona w pełni sprawna, regularnie serwisowana, w której używa
się odpowiednich olejów i płynów myjących i obsługiwana przez wykwalifikowane
osoby. A to w ostatnim okresie zdarza się niezmiernie rzadko.
Turniej w Ostródzie ma już swoją renomę spowodowaną zawsze
bardzo dobrą organizacją w którą zaangażowana jest cała obsługa na czele z
właścicielem Darkiem Olejniczakiem bez którego to wydarzenie nie mogło by się
odbyć w takiej formie ponieważ to on właśnie czuwa nad wszystkim od pierwszego
dnia, az do finałów włącznie.
Drugą bardzo istotna sprawą jest nie tylko według mojej
opinii bardzo dobra i smaczna kuchnia, w przystępnych cenach. Sobotnia kolacja
serwowana przez kręgielnie dla uczestników turnieju, z dużym wyborem różnych
dań i popitek to rozkosz dla podniebienia.
Pozdrawiam wszystkich, a w szczególności z którymi miałem
przyjemność spotkać się w Ostródzie i mam nadzieję, że spotkamy się tam jeszcze
w większym gronie wielokrotnie.
Do zobaczenia na torach
Krzysztof Olesiński