No cóż... Przygoda z ECC 2015 w San Marino zakończyła się dla mnie
bolesną lekcją bowlingu. Nikt w sporcie nie chce kończyć zawody na dole
klasyfikacji i na pewno nie taki był cel wzięcia przeze mnie urlopu w pracy i
przyjechania do San Marino na częściowo własny koszt, żeby zakończyć zawody w ten sposób.
Nie zmienia to faktu, że zdaję sobie sprawę, jak bardzo zawiodłam oczekiwania
wszystkich osób, które szczerze trzymały za mnie kciuki w Polsce. Mogę tylko
obiecać, że najbardziej zawiodłam samą siebie, a to co czuję po tym turnieju,
nie życzę nikomu.
Myślę, że zapłaciłam cenę przede wszystkim za zmianę mojego bowlingu
i sposobu myślenia o grze o niemal 180 stopni na zaledwie 2 tygodnie przed
turniejem w San Marino. Zgrupowanie kadry w Toruniu dało mi mnóstwo nowych
informacji, przede wszystkim zmieniło mój wyrzut i ustawienie na torze, jednak
przekonałam się, że efekty współpracy z Joe Słowińskim mogą przyjść dopiero po
dłuższym okresie, niż tylko jednym 3-dniowym zgrupowaniu.
Poza tym nie da się też ukryć, że (podobnie jak rok temu podczas ECC
2014 na Islandii) dodatkowo zderzyłam się w San Marino z inną rzeczywistością
warunków smarowania torów. Smarowania, które obowiązują podczas najważniejszych
europejskich imprez od co najmniej 2 lat, wykonywane są maszyną FLEX marki
Kegel. Zachowanie i reakcja kuli jest dla mnie zupełnie czymś innym, nowym w
stosunku do tego, co na co dzień spotykam na naszych polskich kręgielniach.
Myślę, że generalnie wyniki naszych reprezentacji byłyby lepsze, gdybyśmy mieli
okazję częściej grywać na takich właśnie warunkach. Dzięki informacjom,
uzyskanym od osoby odpowiedzialnej za smarowanie obowiązujące podczas zawodów w
San Marino, wiem, że w najbliższej przyszłości się to nie zmieni, a niestety w
Polsce mamy tylko jedną kręgielnię w Opolu, która posiada maszynę FLEX. Od tej
samej osoby dowiedziałam się, że podobne smarowania innymi maszynami typu Kegel
na pewno nie oddadzą tego, co oferuje FLEX. Nazywając rzeczy po imieniu, będzie
to mniejsza lub większa karykatura tego samego smarowania. Z tego też powodu
dochodzę do wniosku, że bowlingowy świat nam ucieka.
Po takiej lekcji moje spojrzenie na bowling na pewno jest zupełnie
inne, niż przed przyjazdem do San Marino. Świadomość, jaką zyskuje się na takich
zawodach, zwłaszcza kiedy kończą się rozczarowaniem zmienia wiele. Wierzę, że
doświadczenie przyniesie w przyszłości efekty.
Pozdrawiam,
Joanna Merklejn