rss
Wywiady
"Grzegorz Cichowlas i Marek Kozłowiec, zwycięzcy Poland Bowling Tour 2016/17 # 2 Kalisz"
Turniej: PBT # 2 Kalisz 2016/2017

Długa podróż, przeziębienie, krótki sen i kontuzja nadgarstka. Nic nie powstrzymało ich przed przyjazdem do Kalisza. W drugim turnieju Poland Bowling Tour 2016/17 zwyciężyli  Grzegorz Cichowlas i Marek Kozłowiec:

 

Na początek pytanie do Grzegorza. Przez rok wiele kilometrów, wiele turniejów i wreszcie druga wygrana, doczekałeś się. Gratulacje.

Grzegorz: Bardzo się cieszę, że udało nam się z Markiem w ogóle zagrać w tym turnieju, bo było to długo mocno niepewne. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że obowiązków zawodowych mam całe mnóstwo, jednak na bowling potrafię i muszę zawsze znaleźć czas. Z chwilą, kiedy się dowiedziałem, że Marek stracił partnera do gry w Kaliszu, to już czułem, że ten turniej dla mnie potoczy się co najmniej dobrze. Faktycznie doczekałem się, bo to mój trzeci sezon w PBT i drugie zwycięstwo. Poprzednio wygrałem rok temu w Łukowie z Felindą Grzybowską. Wówczas byłem zdecydowanie mniej doświadczonym zawodnikiem. Przez ostatni rok nabrałem jednak dużo doświadczenia dzięki grze w wielu turniejach na różnych warunkach. Na pewno pomogły też wspólne treningi i wyjazdy z Markiem.

 

Marek jesteś nową postacią w polskim bowlingu. Widać Cię dopiero od poprzedniego sezonu, głównie w drużynie ligowej Dakaru Łuków. Jakbyś się mógł przedstawić bowlingowej braci w Polsce?

Marek: Zacząłem grać dwa lata temu w Anglii. Pracowałem tam przez jakiś czas i zauważyłem, że to bardzo popularna dyscyplina sportu w tym kraju. Zainteresowałem się, a nawet kupiłem tam i nawierciłem pierwszą strikową kulę. Trochę tam próbowałem grać jedną ręką, jednak po przyjeździe do Polski rok temu zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi technika oburęczna i tak już zostało. Co ciekawe, mój polski debiut bowlingowy był podobnie jak w Kaliszu w kręgielni sznurowej w Borowiu. Gram tam nadal w lokalnej lidze, jednak głównie trenuję w Siedlcach. Muszę przyznać, że zaliczyłem wymarzony debiut w PBT, bo nawet nie chciałem początkowo jechać do Kalisza, jednak Grzegorz namawiał mnie solidnie od długiego czasu. Teraz mogę tylko podziękować, bo było warto.

 

Już wiadomo, ze to nie był Wasz debiut na sznurowej kręgielni, pewnie jakąś przewagę psychologiczną w stosunku do niektórych innych zawodników mogliście odczuć z tego powodu?

Grzegorz: Poza zawodnikami z Kalisza, to faktycznie możemy mówić o jakimś doświadczeniu. W Borowiu nauczyliśmy się tego, że kręgle na sznurkach rozbijają się inaczej. Po kilku rozegranych składach eliminacyjnych nie spodziewałem się jednak tego, że uda mi się odczytać wreszcie smarowanie. Efekty bardzo mnie ucieszyły, bo to trochę, jak piłka nożna na normalnej i sztucznej trawie. Niby to samo, a jednak trochę inaczej. Osobno można sobie liczyć swoje indywidualne rekordy. Ja w Kaliszu zaliczyłem dwie życówki na sznurkach. Jednej gry 278 punktów i średniej 212 punktów z 11 najważniejszych moich gier turnieju.

Marek: Ja również pobiłem swoje rekordy. Pierwszego dnia turnieju 268 punktów z jednej gry i 198 punktów z 11 łącznych gier eliminacyjnych i Finału.

 

Tuż po Finale wyglądacie na szczęśliwych, ale bardzo zmęczonych. Rywalizacja była dla Was wyjątkowo trudna?

Grzegorz: Nie nocowaliśmy w Kaliszu, więc po wtorkowych eliminacjach czekała nas podróż powrotna, a dziś ponownie przyjazd do Kalisza. Dla mnie to 300 kilometrów. Po Świętach do tego  ciężkie dwa dni pracy, krótki sen. Nie ma co ukrywać, gdy adrenalina opada, da się wszystko odczuć.

Marek: To się zgadza. Wygraliśmy przecież turniej ostatnią grą. Udało się wyprzedzić rzutem na taśmę Piotrka Pastuszko i Krzyśka Sobuckiego. A zmęczenie jest ogromne, zwłaszcza, że jestem solidnie przeziębiony i cały czas grałem z nadwyrężonym nadgarstkiem. Niedawno na jednym z treningów rzucałem kulą kolegi. Źle trzymało mi się kulę w za dużych insertach i chyba nadwyrężyłem sobie rękę. To, że zagrałem w Kaliszu, to naprawdę wielkie samozaparcie. Satysfakcja jednak olbrzymia, bo udowodniłem sam sobie, że treningi nie poszły na marne. Dodam, że podróż miałem jeszcze dłuższą od Grzegorza, bo mieszkam w okolicach Białej Podlaskiej.

 

W takim razie na koniec Wasze pozdrowienia lub życzenia na 2017 rok.

Grzegorz: Oczywiście pozdrowienia dla wszystkich bowlingowców w Polsce, a szczególnie z Borowia, Łukowa i Siedlec. A życzenie jedno głównie. Aby mój syn Janek kiedyś zobaczył, że ojciec miał bowlingowe sukcesy i mógł być z tego dumny.

Tomek: Szczerze to w tej chwili miałbym tylko jedno życzenie. Wrócić do zdrowia. Martwi mnie ta boląca ręka, bo przecież to najbardziej ogranicza mnie w graniu. Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze. Bez niego, nie ma nic. Jestem jednak optymistą. Z pozdrowieniami przyłączam się do tego, co powiedział już Grzegorz. Wielu sukcesów dla wszystkich kochających bowling w Polsce, a szczególne pozdrowienia dla kolegów z Siedlec, Borowia i Łukowa. 

Grzegorz Cichowlas i Marek Kozłowiec, zwycięzcy Poland Bowling Tour 2016/17 # 2 Kalisz


DATA DODANIA: 2016-12-30 09:00:52
projekt i wykonanie BerMar multimedia
info@infobowling.pl.pl
+48 887-405060