Mało brakowało, a w
finale po raz pierwszy w historii cyklu PBT nie byłoby nawet jednego
reprezentanta gospodarzy. W ostatniej chwili, za to wyraźnie i
zasłużenie obronili honor Lublina. W czwartym turnieju cyklu Poland
Bowling Tour 2021 zwyciężyli Janusz Pietraszek i Dariusz
Dłużniewski.
-
Janusz
pamiętasz,
kiedy ostatnio wygrałeś ogólnopolski
turniej?
-
Janusz: Jeśli
się nie mylę, to 5 lat temu Otwarte Mistrzostwa Siedlec. Dodam, że
dwa lata z rzędu wygrywałem w Mistrzostwach Siedlec. Najczęściej
oczywiście wygrywałem
nasze
lokalne indywidualne
turnieje
w Lublinie. Poza tym za swój największy sukces indywidualny uważam
4. i 8. miejsce Pucharze Polski. Miałem też przyjemność i
zaszczyt
reprezentować nasz kraj na Mistrzostwach Europy w Monachium w 2011
roku i rok później w Indywidualnych Mistrzostwach Świata na Cyprze
w Limassol.
-
Darek
zanim zaczniemy rozmawiać, z góry dziękuję Jarkowi Gołębiowskiemu
za pomoc w przeprowadzeniu tego wywiadu. Teraz możemy zacząć.
Jesteś
utytułowanym graczem w gronie
niesłyszących i reprezentantem Polski. Pamiętam
Twoją wygraną w PBT w Łodzi,
ale czy w
otwartym turnieju indywidualnym
z osobami
słyszącymi masz już jakiś sukces na koncie?
-
Darek:
Nie
na razie żadnego. Tak, jak powiedziałeś, jedyny mój sukces w
takim otwartym ogólnopolskim turnieju, to
zwycięstwo
również w turnieju Poland Bowling Tour w 2017 roku w Łodzi w parze
z Tomkiem Zarkiem.
-
Janusz
mieliśmy
lockdown oczywiście, ale chwilę
wcześniej mam wrażenie, ze zniknąłeś z kręgielni
u nas w kraju.
-
Janusz: No
tak. Może głównie dlatego, że rozsypała nam się drużyna
klubowa, która wcześniej regularnie uczestniczyła w Drużynowych
Mistrzostwach
Polski.
Poza tym starałem się zaliczać nasze główne turnieje
mistrzowskie, jak Indywidualne
Mistrzostwa
Polski
i
Puchar Polski. Ale często grywałem w dużych turniejach za granicą.
Bowling
daje mi na
tyle dużą frajdę,
że częste
wyjazdy na turnieje ETBF traktowałem w zastępstwie
za standardowy urlop.
Dzięki temu miałem okazję grać obok wielu gwiazd z Europy i
Świata.
-
Darek, Ty
grasz wyłącznie w zawodach osób niesłyszących, czy można Cię
również znaleźć w turniejach SBSu?
-
Darek: Tylko
w Drużynowych Mistrzostwach Polski. Nasza drużyna Masters Spartan
Lublin występuje
w ogólnopolskiej
I lidze.
-
Janusz
biorę pod
uwagę Twoje doświadczenie i obycie na wielu obiektach w Polsce i
Europie. Jakbyś na tym tle ocenił lubelski bowling?
-
Janusz: Może
bardziej ogólnie, jeśli
chodzi o
porównanie
naszego polskiego bowlingu, a zwłaszcza infrastruktury,
czyli kręgielni i maszyn smarujących,
to znacząco odbiegamy od Europy. Sądzę,
że
ze względu na to, że
jest to droga
dyscyplina
sportu,
zarówno, co do jej uprawiania, jak i budowy kręgielni
samych w sobie, to
możemy być jeszcze długo bowlingowym kopciuszkiem
na
europejskiej mapie.
Natomiast
jeśli chodzi o nasz lubelski bowling, to na tle Polski nie możemy
narzekać. Mamy dwie
kręgielnie. Ich właścicielem jest osoba, którą
nazwałbym mecenasem lubelskiego bowlingu. Pan Piotr Murat bardzo nas
wspiera. Jest to człowiek, który bardzo dobrze rozumie i czuje
naszą pasję, ponieważ sam jest człowiekiem sportu. Co prawda
zupełnie innej dyscypliny,
czyli snookera. Pan
Piotr jest prezesem
Polskiego Związku
Snookera i
Bilarda Angielskiego.
Wcześniej był
utytułowanym
zawodnikiem
i reprezentantem
kraju w snookerze. Korzystamy z obu naszych lubelskich kręgielni
podczas lokalnych zawodów. Często
na zmianę.
-
Darek,
masz jakieś
plany na regularne granie w zawodach SBSu? Miałbyś spore szanse na
dobry wynik..
-
Darek: Problemem
jest transport. Jako osoba niesłysząca, jestem w tym względzie
uzależniony od mojego kolegi z reprezentacji Polski niesłyszących
Tomka Zarka. Nie wykluczam udziału w Indywidualnych Mistrzostwach
Polski.
-
Janusz
zaangażowałeś w
turniej praktycznie całą swoją
rodzinę, konkretnie trójkę dzieci, a czwarty najstarszy Bartek
wydawało się, że
pójdzie w Twoje ślady.. I co z tym się
stało?
-
Janusz: No
tak, faktycznie Bartek zrezygnował z uprawiania bowlingu. Mówiąc
wprost, uświadomił sobie, jak ogromne
zaangażowanie jest potrzebne w bowling, finansowe i osobiste. W
końcu stwierdził, ze bowling
nie jest dla niego. Natomiast
pozostała trójka, czyli Ewa, Michał i Gabriel, jak im
powiedziałem, że
zagrają ze mną w turnieju, to z entuzjazmem podjęli
temat, ale nie ukrywam, że
w ich przypadku, jeśli chodzi o bowling,
to tylko w wymiarze rekreacyjnym i rozrywki.
-
W
takim razie, skąd ten pomysł
na granie w
ostatniej eliminacji w
parze z Darkiem Dłużniewskim i czy zdajesz sobie sprawę
z tego, że
przy średnich,
jakie wykręciliście
w tym turnieju, są małe szanse na obronę tytułu w przyszłości,
bo zwyczajnie nie zmieścicie się w
limicie 370 pkt.?
-
Janusz: No
tak. Grałem
eliminacje
z
dzieciakami, ale nasz bowlingowy lubelski mentor, czyli Krzysiu
Trójczak w środę skojarzył nas z
Darkiem
ze słowami - „No nie Panowie, tak
nie może być. Wy
musicie grać razem i bronić honoru lubelskiego bowlingu”. Dodam,
że
udało się nawet dotrzymać kroku naszej buńczucznej nazwie pary,
czyli „Gwiazdy bowlingu” cha, cha, cha…. Natomiast, jeśli
chodzi o obronę tytułu i limit
średnich w PBT,
gdzie najprawdopodobniej nie będę mógł zagrać już z Darkiem w
następnym
turnieju, to
rozumiem
ideę PBT. Zdaję
sobie sprawę, że cykl ma
na celu promowanie
bowlingu zwłaszcza
wśród
graczy
początkujących i
zgadzam się z zasadami PBT.
Poza tym dla bowlingu, to wychodzi generalnie
na plus dla osób, które są zafascynowane bowlingiem i dzięki temu
mogą rywalizować na wyrównanym poziomie z graczami dużo bardziej
doświadczonymi.
-
Darek,
wychodzi na
to, że z Januszem jesteście liderami lubelskiego bowlingu. Szczerze
i uczciwie, jak wypada Wasza rywalizacja w lokalnych turniejach w
Lublinie?
-
Darek: Jest
bardzo wyrównana, ale szczerze.. trochę częściej lepszy jest
Janusz. Procentowo określiłbym tą rywalizację na jego korzyść
60 do 40.
JANUSZ PIETRASZEK - DARIUSZ DŁUŻNIEWSKI