1. Jak rozpoczęła się Pani przygoda z bowlingiem?
L.Ch.: Moja przygoda z
bowlingiem zaczęła się po naszej przeprowadzce do Piły gdzie mój mąż Marek od
2005 roku trenował Darię Pająk. Byłam fanką naszej Darii i jeździłam z nimi
jako kibic na różne zawody. W końcu i ja uległam namowom wówczas już grających
koleżanek (a szczególnie Danie Dutko) i rozpoczęłam w miarę regularne treningi.
Moim trenerem oprócz męża był Witek Pankau a o nawiert kul dbał Piotr Łapysz.
Mając dwóch trenerów i doskonałego wiertacza (mój kciuk jest dotychczas bez skazy)
zaczęłam robić w miarę szybkie postępy.
Zdałam sobie jednak wówczas sprawę, że dobry bowling wymaga wielu lat
intensywnych treningów (jak każdy bardzo techniczny sport ) i przede mną jest
jeszcze bardzo długa droga.
2. W jaki sposób podnosi Pani swoje umiejętności, aby jeszcze lepiej grać na
torze?
L.Ch.:Trenuję regularnie 4 razy w tygodniu wg planu
opracowanego przez moich trenerów zwracając uwagę na poszczególne elementy i
bardzo rzadko gram na wynik. Staramy się
także wyjeżdżać na turnieje do Czech i do Belgii, żeby grać na innych smarowaniach i w innym
otoczeniu. Naszą pracę konsultujemy także z uznanymi trenerami – Goranem
Bergendorffem oraz Michaelem Woutersem.
3.Co wskazałaby Pani jako swoje największe osiągnięcie w bowlingu?
L.Ch.: O sukcesach
jeszcze trudno mówić, ale za największe osiągnięcie uważam wygranie eliminacji w
kategorii kobiet podczas międzynarodowego turnieju Cordial Jumet w Belgii (56
startujących kobiet, w tym reprezentantki Belgii, Francji, Holandii ) oraz
dojście do ½ finału, a także bezpośrednie wyjście z eliminacji do finału podczas
Prague Summer Cup w Czechach. Na tych zawodach także poprawiałam swoje rekordy
życiowe, co tym bardziej utkwiło w pamięci. Obecny mój rekord z trzech gier
wynosi 759 a z sześciu gier 1332. Mile wspominam tytuł Mistrza Polski zdobyty w
trójkach z Gretą Frost i Małgorzatą Kiedrowską, ale tu trzeba jednak przyznać,
że zbyt wiele trójek nie startowało.
4. Jakimi kulami gra Pani najczęściej?
L.Ch.: Bardzo lubię kule firmy Storm (wspominam doskonałe Spit
Fire, Domination, Virtual Gravity) i
najczęściej używam tej marki. Sporadycznie używam także kul innych firm jak
Ebonite czy też Hammer. Dobrych kul jest na rynku dużo, ale także dużo jest
modeli powielanych z minimalnymi tylko zmianami. Większość firm wypuszcza co i
rusz coś nowego zachwalając, że teraz proponuje nam cudowny sprzęt. Dobra kula
zdecydowanie pomaga w grze, ale podzielam pogląd trenera, że należy przede
wszystkim dopracować technikę do perfekcji.
5. Jakie ma Pani plany na najbliższe 5 lat, jeśli chodzi o bowling?
L.Ch.: Moje plany są bardzo proste. Muszę trenować i jeszcze raz
trenować. Muszę także więcej czasu poświęcić na „mental bowling” oraz grę za
granicą. O tym jakie efekty dadzą te
moje plany porozmawiamy za 2-3 lata.