Jego hobby
to muzyka rockowa i elektronika precyzyjna. Odnosił sukcesy sportowe w
wyścigach kartingowych, a teraz chce się rozwijać w bowlingu nie tylko jako
zawodnik, ale przede wszystkim jako wiertacz kul. Kuba Strześniewski przeszedł
w Niemczech szkolenie pod okiem fachowców z Powerhouse i urządził swój warsztat
w Toruniu.
Kuba
przedstaw się czytelnikom infobowling.pl.
Cześć jestem
Kuba miło mi... ha, ha.. Ok. Jestem rodowitym torunianinem, od 10 roku życia
jestem związany ze sportem. Przez 9 lat ścigałem się w kartingach. Dwukrotnie w
tym czasie stawałem na podium Indywidualnych Mistrzostw Polski Seniorów.
Obecnie jestem sędzią technicznym na zawodach kartingowych. Na codzień prowadzę
firmę produkującą wypełnienia poduszkowe i tapicerskie.
Kiedy
zetknąłeś się z bowlingiem?
Akurat w
moim ostatnim sezonie kartingowym, czyli w 2006 roku, kiedy w Toruniu otwarto
pierwszą kręgielnię automatyczną. Nie mieliśmy co robić z kolegą w pierwszy
dzień Świąt Bożego Narodzenia i tak już zostało do dziś.
Ale
szczególnie aktywnym graczem nie jesteś...
Do niedawna
traktowałem bowling wyłącznie jako rozrywkę i okazję do spotkania z zawodnikami
grającymi w Toruńskiej Lidze Bowlingowej. Mam jednak bardziej ambitne plany
sportowe, niż to dotychczas może było widać. Zmieniłem ostatnio styl grania na
oburęczny i przyznaję, że bowling teraz daje mi dużo więcej frajdy i
satysfakcji.
Wiadomo
jednak, że ostatnio Twoje plany związane z bowlingiem nie dotyczą wyłącznie
gry..
To prawda.
Miesiąc temu zaliczyłem we Frankfurcie kurs Powerhouse Clinic z pozytywnie
zdanym egzaminem. Było to pierwsze tego typu szkolenie w Europie. Pomoc firm
Gemax i Sporttester pozwoliła mi w Toruniu urządzić w pełni wyposażony warsztat
do pomiaru dłoni zawodników oraz nawiertu i zalewania kul bowlingowych. Dzięki
zdobytej wiedzy, mam nadzieję, że uda mi się wyzwolić maksymalny potencjał z
obecnych profesjonalnych kul.
Jak
dokładnie wyglądał kurs we Frankfurcie?
Kurs prowadził Rich Hansen -
Powerhouse Track Brand Manager. Był podzielony na część praktyczną i teoretyczną.
Dzień rozpoczynał się egzaminem z wiedzy zdobytej dnia poprzedniego. Następnie
mieliśmy część teoretyczną, gdzie po kolei poznawaliśmy fizykę kuli, techniki
gry w bowling, sposoby pomiaru dłoni, dobierania kuli do stylu gry zawodnika,
zalewania, renowacji oraz wiercenia kul. Potem następowała część praktyczna,
gdzie pod okiem Richa i Johna Bosha z holenderskiego Bowltechu
wykorzystywaliśmy zdobytą wiedzę w praktyce. Każdy z uczestników kursu
przywiózł swoją kulę, która stopniowo była zalewana i wiercona. Byłem jedynym
Polakiem, który zjawił się na kursie.
Czy to,
czego się uczyłeś było dla Ciebie zupełnie nowe, czy miałeś już jakąś wiedzę
związaną z wierceniem kul?
Jako
mechanik-elektronik z zamiłowania zawsze interesowało mnie wiercenie kul
bowlingowych. Na kursie przekonałem się, że niektóre informacje usłyszane w
Polsce nie do końca zgadzają się z prawdziwą sztuką wiercenia kul.
Czyli chcesz
zaskoczysz czymś swoich klientów?
Nie wiem,
czy zaskoczę czymkolwiek, ale na pewno będę chciał mówić o tym, co robię i
dlaczego. Tłumaczyć dobór kuli i sposób wiercenia, żeby klient mógł zrozumieć
lepiej zachowanie kuli na torze. Wiem po sobie, że dla osoby zaczynającej
przygodę bowlingową, taka cierpliwość i otwartość na tajniki wiercenia jest
bardzo ważna. Na codzień moje elektroniczne hobby ma wiele wspólnego z precyzyjną,
więc zamierzam wykorzystać to do wiercenia kul.
Jak można
Cię znaleźć?
Swoją
działalność zamierzam rozwijać we współpracy z firmą Przemka Kanteckiego, więc
stacjonujemy w Toruniu, można nas często spotkać w kręgielni Fantasy Park.
Dziękuję za wywiad i pozdrawiam wszystkich fanów
gry w bowling.