Blisko wygranej byli już podczas poprzedniego
turnieju z cyku Poland Bowling Tour. Tym razem jednak szansy wywalczonej w
eliminacjach nie wypuścili już z rąk. W Czechowicach-Dziedzicach pierwszy raz w
cyklu triumfowali Dawid Kantyka i Krzysztof Sobucki:
-
Panowie, Wrocław od Dąbrowy Górniczej dzieli parę kilometrów, jak to się
stało, że zaliczyliście razem już drugi turniej w Poland Bowling Tour?
-
Krzysztof: Moja wrocławska ekipa była wcześniej zwykle
nieparzysta. Wspólnie z Piotrkiem Ryglowskim i Piotrkiem Pastuszko radziliśmy
sobie grą w różnym ustawieniu osobowym. Przed turniejem w Rybniku urodził się
taki pomysł, żeby podczas Drużynowych Mistrzostw Polski popytać innych
zawodników, czy nie chcieliby do nas dołączyć w uczestnictwie w cyklu PBT. Założenie
z góry było takie, że jeśli ktoś taki się znajdzie, to będzie grał ze mną.
Ponieważ w trójkę reprezentujemy Miraż Wrocław, gramy w I Lidze Południe. W tej
lidze jest wielu zawodników ze Śląska, którzy nie mieliby daleko do Rybnika,
czy Czechowic. Udało się namówić Dawida i bardzo się z tego cieszę.
-
Dawid: To się zgadza. Z chęcią przystałem na propozycję kolegów z
Wrocławia, a konkretnie grę z Krzysztofem. Przed turniejem w Chacharni myślałem
jednak, że w Czechowicach-Dziedzicach zagram sam, bo spodziewałem się tym razem
turnieju indywidualnego. Dopiero po przeglądnięciu regulaminu zrozumiałem, że
muszę pogadać znowu z Krzyśkiem. Okazało się, że ekipa tradycyjnie nie zamierza
odpuścić turnieju PBT, który nie jest daleko od Wrocławia i tak znowu zagraliśmy
razem.
-
Jeśli ktoś widziałby tylko Waszą pierwszą grę w pierwszej eliminacji, to
pewnie nie mógłby uwierzyć, że wygraliście ten turniej. Chyba musieliście sporo
pozmieniać później?
-
Krzysztof: Przyznam, że od wielu lat gram tak naprawdę jedną
kulą, więc mnie trudno odpowiedzieć na to pytanie, ha, ha.. Teraz z pewnością
będę miał okazję do nawiercenia nowej kuli.
Wracając jednak do pytania, to nie oszukujmy się, wygraliśmy ten turniej
dzięki Dawidowi. Jego spokój i doświadczenie zrobiło swoje, a ja starałem się
tylko jak najwięcej pomóc.
-
Dawid: No faktycznie w pierwszej grze nie uciułałem nawet 150
punktów. Szybko zrozumiałem jednak, że gram nie tą kulą i nie tą linię, którą
powinienem. Smarowanie było naprawdę bardzo przyjemne, jeśli grało się w środku
z linią nieco tylko wychodzącą na zewnątrz. Ja rozpocząłem grę inną kulą z
prawej strony i to była pomyłka. W środku kula bardzo dobrze się napędzała i
fajnie atakowała na końcu.
-
Panowie to kolejne pytanie o nazwę Waszej Pary „Kowalski i Szeregowy” - skąd
się to wzięło?
-
Dawid: Mnie o to nie pytaj, ja sam nie wiedziałem na początku, o
co chodzi ha, ha..
-
Krzysztof: No jak możesz nie wiedzieć, skąd się wzięła taka
nazwa. Widać, że nie oglądałeś filmu „Pingwiny z Madagaskaru”. Przed finałem w
poprzednim turnieju w Rybniku poszliśmy zresztą wrocławskiej ekipy do kina na
ten film. Od razu wpadłem na pomysł, żeby przy najbliższej okazji nazwać tak
naszą parę. W filmie „Kowalski” był wszystkowiedzący, zawsze miał jakieś
wyjście z sytuacji, a „Szeregowy” no to jak szeregowy, co tu dużo tłumaczyć,
więc w tym zestawie Dawid był „Kowalskim”, a ja byłem „Szeregowym”.
-
Na koniec jeszcze pytanie, jak oceniacie Chacharnię jako nowy obiekt na
bowlingowej mapie Polski?
-
Dawid: Ten turniej, to moja pierwsza wizyta w tym miejscu i muszę
przyznać, że jest bardzo fajne. Czysto, schludnie, świetne warunki do gry i
miła obsługa.
-
Krzysztof: Ja też oczywiście jestem tu pierwszy raz. Zgadzam się
z Dawidem i dodam, że jestem smakoszem piwa, więc kręgielnia przy Browarze
Dziedzice, to dla mnie wyśmienite miejsce. Na pewno warto pochwalić też bardzo
dobrą kuchnię w tym miejscu.
Krzysztof Sobucki i Dawid Kantyka - Zwycięzcy PBT #6 Czechowice Dziedzice