W sumie kilka tysięcy
przejechanych kilometrów, jednak jak twierdzi, „warto było”. Zagorzały fan
bowlingu, piłki nożnej i koszykówki – Piotr Ryglowski – triumfował w cyklu
Poland Bowling Tour 2014/15. Z reprezentantem BTS Miraż Wrocław rozmawiamy o
wrażeniach minionego sezonu i planach sportowych na przyszłość:
Na początek, jak mijają wakacje?
A to już się zaczęły?! Na poważnie to pracowicie póki co. W połowie sierpnia mam zaplanowany kilkudniowy relaks nad jeziorami oraz wypady na koncerty.
Od jakiegoś czasu jesteś związany z Legnicą, widzisz potencjał dla bowlingu sportowego w tym mieście?
Są dwie kręgielnie 4 torowe. Obie poznałem „od podszewki”. Jedna automatyczna, z maszyną do smarowania torów, ale na mój nos, to na jakiekolwiek zawody ciężko tam na razie liczyć. Druga natomiast sznurowa i bez maszyny, choć z pomysłami. Jeśli chodzi o potencjał ludzki, to zainteresowanie jest. Goście kręgielni sami zaczepiają mnie, żebym np. pokazał, jak się prawidłowo rzuca itp. Niektórzy nawet umawiają się ze mną na treningi... houseballami. Oczywiście mówię, że łatwiej się uczyć na własnym sprzęcie. Od września ma wystartować Liga Amatorska oraz II Edycja Ligii Biznes Miedzi Legnica.
Wróćmy do Twojego triumfu w PBT 2014/15. Czy udział w tym cyklu, czyli przejechanie paru kilometrów po Polsce i zwiedzenie paru miejsc, wypłynęło w jakiś sposób na Twoje spojrzenie na polski bowling?
Turnieje cyklu PBT, jak również w poprzednim sezonie turnieje Ebonite Bowling Tour przypomniały mi nieco dobre czasy, gdy stawiałem pierwsze kroki w bowlingu i cykle Grand Prix. Średnio raz w miesiącu był wtedy jakiś wyjazd, rywalizacja, poznawanie nowych miejsc i ludzi. Zauważyłem też, że można robić coś bez zbędnej „napinki”, bez wygórowanej kwoty wpisowego, a także życzliwie i z uśmiechem rywalizować na torach niezależnie od miejsca, w którym byliśmy w tym sezonie. Myślę, że taki cykl to strzał w dziesiątkę i należy go kontynuować w najbliższych latach.
Twój triumf w PBT jest o tyle ciekawy, że w
pojedynczym turnieju nie udało Wam się wygrać w parze z Piotrem Pastuszko, ale
cały cykl wygrałeś. Jakie masz w takim razie zdanie na temat formatu turniejów
i całego cyklu PBT?
Jeśli chodzi o moje występy to chyba możemy powiedzieć, że były równe i w miarę zasłużenie udało się wygrać cykl - taki jestem skromny ;-). Natomiast co do rywalizacji w parach, to zacząłem w Opolu z Gadżetem (dop. aut. - Krzysztofem Sobuckim) i całkiem nam dobrze poszło, w czym spora zasługa Krzyśka, który wysoko zagrał w eliminacjach. Następne gry nie były już tak dobre w jego wykonaniu i wspólnie uznaliśmy, że większą motywacją do lepszej gry, pożytkiem dla niego i dla mnie będzie para z Dawidem Kantyką, czy Lilu (dop. aut. - Joanną Merklejn), czyli graczami wysokiej klasy, przy których chcąc nie chcąc, musiał się bardziej starać, skupiać itp. To przyniosło efekt, gdyż w Czechowicach z Dawidem stanęli na najwyższym stopniu podium. Format par i określonej średniej, której dana para nie może przekroczyć, myślę, że jest ciekawy i sprawiedliwy. Natomiast wysokie handicapy wprowadzone pod koniec cyklu trochę namieszały i wzburzyły niektórych zawodników. Generalnie jest OK!
Czy w PBT coś szczególnego utkwiło ci w pamięci,
jeśli chodzi o miasta, kręgielnie lub przebieg zawodów?
Zdecydowanie Opole i zawody w Kubaturze. Po eliminacjach, gdy kładliśmy się w hotelu spać, zadzwonił telefon, że Kuba Błaszczykowski jest na kręgielni i chce nas poznać (liderów). W mig wyskoczyliśmy z łóżek i zameldowaliśmy się na kręgielni. Kuba oraz Jurek Brzęczek okazali się bardzo pozytywnymi ludźmi. Dodatkowo za najlepszy indywidualny wynik w opolskim turnieju zostałem także zaproszony na mecz Bundesligi do Dortmundu. Tam również udało się na chwilę spotkać z Kubą oraz obejrzeć mecz z Hoffenheim przy komplecie 80.000 kibiców. Istotnie liczba robiła wrażenie zwłaszcza, że Borussia Dortmund była wtedy na ostatnim miejscu w tabeli Bundesligi. In minus utkwił mi przebieg zawodów w Czechowicach Dziedzicach, gdzie po ładnej grze w parze z Piotrkiem Pastuszko i awansie do finałów, dostałem telefon z pracy i musiałem wracać poddając finał:/.
Jeździliście większą ekipą na turnieje PBT, jak zwykle wyglądały logistycznie Wasze wyjazdy?
Przeważnie jeździliśmy w trzech, Piotrek Pastuszko, Krzysiek Sobucki i ja. Na miejscu dołączali zwykle Dawid Kantyka lub Asia Merklejn.
Wasza wyprawa do Suwałk była szczególna, z
Kłodzka, czy Legnicy mieliście coś około 700 km. w jedną stronę? Zaliczyłeś już
wcześniej dłuższą wyprawę na jakikolwiek turniej?
To była wyprawa, na którą zdecydował się tylko Pastuch i ja. Wpierw nocna podróż autobusem do Warszawy, stamtąd parę kilometrów do jego kolegi, który pożyczył nam auto i stamtąd jeszcze jakieś 300km do Suwałk… Na domiar złego, mimo dobrej gry (około 200 pkt. na parę), handicap miejscowych +240 stanął nam mocno na przeszkodzie w drodze po zwycięstwo w turnieju :D. Dłuższy wyjazd na zawody miałem chyba z 15 lat temu do Francji na Puchar Żiresa z piłkarskim Parasolem… ;).
Był jakiś turniej, kiedy może żałowaliście
trochę, że Was tam akurat nie było?
Osobiście żałuję Pleszewa, było blisko a tam jeszcze nigdy nie byłem. Niestety praca mnie ograniczyła i chłopacy pojechali sami.
Jesteś kojarzony z Twoim rodzinnym miastem, czyli Wrocławiem, gdzie funkcjonują dwa kluby. Czy jest jakaś "derbowa" rywalizacja między zawodnikami obu klubów?
Nieee, rywalizacji raczej nie ma, zresztą tak naprawdę nie wiem dokładnie, kto gra jako „Sky” a kto nie. W 1. Lidze derby mamy z Bartkami Wrocław, ale raczej przebiegają w zdrowej atmosferze.
Spoglądając na listy startowe turniejów we Wrocławiu można odnieść wrażenie, że bowling to rodzinna dyscyplina sportu u Ryglowskich..
He, he, he, a no udało mi się namówić seniora Daniela na spróbowanie swoich sił w darmowym cyklu Otwartych Mistrzostw Wrocławia, a także rok temu na udział w cyklu Ebonite Bowling Tour w Legnicy i Opolu:). A Młody (Wojtek), jak ma czas i chęć to też lubi sobie pokulać, ba miał nawet swój udział w awansie Mirażu 2 do Ekstraklasy, ponieważ raz ta drużyna miała problem ze składem. Mama tylko coś oporna jest...;). Natomiast, jeśli chodzi o "rodzinną dyscyplinę" to bezapelacyjnie pozostaje nią koszykówka (czynnie) ,a biernie (przeważnie) piłka nożna, kibicujemy naszemu Śląskowi:).
Na koniec, jakie plany na nowy sezon? Będą jakieś
zmiany u Ciebie?
Chciałbym być znowu bliżej Wrocławia...a jeśli chodzi o bowling, to dostałem propozycje występów w Ekstraklasie, nad którą się zastanawiam. Ze względów czysto sportowych od razu bym się zgodził na powrót do gry o najwyższe cele, ale jako kapitan swojej ekipy, a zarazem przyjaciół muszę być lojalny. Postawiłem jednak swojej ekipie ultimatum - przez wakacje potrenujecie, to zostaję, póki co jestem...bliżej Ekstraklasy;). Chciałbym też w końcu wyciągnąć na bowlingowy wyjazd swoją połówkę;). Długoterminowym planem jest chęć rozwijania się, w miarę możliwości gry w imprezach rangi mistrzowskiej oraz zbierania punktów (jeśli taka formuła pozostanie) do kadry narodowej na World Games. Swoją drogą ciekaw jestem, gdzie we Wrocławiu odbędą się te zawody...
Dziękuję za rozmowę.
Dzięki również, pozdrawiam wszystkich sympatyków bowlingu.
Piotr Ryglowski - zwycięzca Poland Bowling Tour 2014/2015